wtorek, 29 grudnia 2009

Lodówka-najlepszy Przyjaciel cz.1

Był piątek. Właśnie wróciłam z tej beznadziejnej szkoły. Czy ktoś mi może wytłumaczyć po co w szkole uczą wf-u? Przecież przysiady mi się do niczego w życiu nie przydadzą. Ani fikołki na ocenę. Zrzuciłam plecak i pobiegłam do lodówki. Uwielbiałam jeść. Jedzenie uleczało wszystkie moje rany. Może nie ważyłam tyle ile moje rówieśniczki ale jedzenie mi pomagało zapomnieć o wszystkim. Dlatego lodówka była moim najlepszym przyjacielem. W szkole był dzisiaj sprawdzian z matmy. Będzie trója jak nic. Wyjęłam z lodówki kotlety. Pomyślałam że będą najlepsze na utopienie tego smutku. Usmażyłam je i zjadłam. Szkoda że było ich tylko 6. Nie najadłam się. Wzięłam chleb i zrobiłam sobie cztery kanapki z boczkiem. Popiłam herbatą, posłodzoną pięcioma łyżeczkami cukru. Uwielbiałam cukier. Był moją białą rozkoszą, moim białym śniegiem o każdej porze roku. Usiadłam przed telewizorem. Leciał "Rozmiar w dół" na TVN Style. Pomyślałam "Ci ludzie nie potrafią zachować umiaru". Byłam przekonana że ja potrafię. Oglądając stwierdziłam że muszę coś pochrupać. Wyjęłam z szafki chipsy. Wchłonęłam je po 15 minutach. Nabrałam chęci na czerwoną oranżadę a więc wstałam i napiłam się trzy szklanki tego przepysznego napoju. Zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Myślałam że to przez tą szkołę. Do czasu...

Silia- Przybysz z Czarnej Ziemi

Wylegiwałam się przy jeziorku w postaci lwa. Dzień był upalny. Rozważałam czy wskoczyć do jeziorka i się trochę orzeźwić, lecz nagle coś za mną ryknęło. I wtedy zaczęłam się przemieniać. Poczułam, że moje ciało samo się rusza, a raczej zniekształca. Przemiana w takim momencie! Z kończynami człowieka i lwią głową wskoczyłam do wody i schowałam się za wielkim kamieniem. Gdy skoczyłam narobiłam trochę hałasu, ale teraz przynajmniej obcy mnie nie widział. Niestety w postaci ,,niby” człowieczej zachowywałam się głośniej, szybciej się męczyłam i łatwo było odczuć moje emocje, co oznaczało, że serce waliło mi jak młotem, a oddech stał sie o wiele szybszy.  Próbowałam sie pohamować, ale nic z tego. Nagle coś wskoczyło do wody przed samym czubkiem mojego nosa. Krzyknęłam.
-Aaaaa! - krzyczał obcy. - Człowiek, człowiek, człoo... nie człowiek. Zmutowany człowiek, zmutowany człowiek!
To był lew. A raczej lwiątko. Zaskoczyło mnie to i zrobiłam wytrzeszcza.
-Emm? Skąd jesteś? - zapytałam się.
-Nie rozmawiam z dziwakami. - zadzierał nosa młody lew.
-Nie to nie. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale i tak mam to w ogonie.
-To ty masz ogon?
-Nie, mam dziób. - powiedziałam z sarkazmem -Weź się człowieku, o rany ty nie człowiek... To tak... Weź się lwie zastanów zanim coś powiesz. Ja lwicą jestem, hello!
-Nie wyglądasz. Dobra, ide se. Bye, bye maskaro. Ja zbieram manatki i idę do matki.
-Do matki? Kto jest twoją matką? Jak się w ogóle nazywasz?
-Jestem Ma... O kurcze co ci sie robi z uchem?
Znowu przemiana. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam znużoną minę. Chwile później wyglądałam juz jak lwica.
-O rany! Ona nie kłamała! - maluch wyszedł na brzeg, a ja za nim – Juz ci wierzę. Ja nazywam się Martis. Pochodzę z czarnej ziemi.
-Uuu, kolego. Gdzie twoja mama?
-A polazła gdzieś. ;D
-A ty juz nie musisz iśc przypadkiem  do domu?
-Nie pójde dopóki nie powiedz mi jak to robisz i co ci się stało i jak się nazywasz i ...
-No dobra, dobra. Ale jutro. Spotkajmy się w tym samym miejscu.
Martis podskoczył z radości.
-To ja lecę, ziomalko! Jestes spoko! - krzyknął i pobiegł w stronę czarnej ziemi.
-Do zobaczenia jutro! - wrzasnęłam za nim i uśmiechnęłam się w duchu.
,,Miły dzieciak” - pomyślałam.

niedziela, 20 grudnia 2009

Sila - Prolog

Prolog

Nazywam się Silia. Nie jestem lwem, nie jestem człowiekiem. Gdy miałam rok i pół uciekłam z laboratorium. Robili tam na mnie przeróżne eksperymenty. Pamiętam, że kiedyś byłam czysto krwistą lwicą. Ale to było kiedyś. Teraz naukowcy zrobili ze mnie coś strasznego. Poprzez operację połączyli moje DNA z DNA człowieka. Przez to czasami zmieniam się w coś, na kształt kobiety. Uszy, twarz i ciało mi się zniekształca. Jak na razie nad tym nie panuję i przemieniam się zawsze w sytuacji niezbyt do tego pasującej. Cały czas próbuję zmieniać się na ,,życzenie", ale mi to za bardzo nie wychodzi. W prawdzie robię postępy, ale niezbyt wielkie, przemieniam tylko jedną część ciała, np. uszy. Teraz mam 2 lata. Nie pamiętam moich rodziców. W hierarchii chciałabym być... nieważne kim. Ważne żeby w ogóle przyjęli mnie do stada. Bardzo lubię skakać z wysokich wysokości. Czasami wydaje mi się nawet, że latam.

wtorek, 24 listopada 2009

Nadzwyczajna cz.1

Chodziłam po sklepie i szukała karmy dla kotów. Ten nowy sklep był całkiem pokręcony. Wszędzie były półki z tym samym towarem. Czułam sie jakbym chodziła w kole i jakaś ściana nie pozwalała mi z niego wyjść. Nagle coś dziubnęło mnie w plecy. Byłam tak zaskoczona, że aż podskoczyłam z wrażenia. Powoli się obróciłam i zobaczyłam papugę patrząca się na mnie rozumnym wzrokiem. Mrugnęła dwa razy i poderwała się do lotu. Poczułam sie jakby do mnie powiedziała ,,No chodź! Pokaże ci gdzie to jest! Pomogę!”. To był szalony pomysł, ale poszłam za nią. Rzeczywiście zaprowadziła mnie do półek z jedzeniem dla miałczących czworonogów, tak jakby czytała mi w myślach. Spojrzałam na nią zdziwiona. ,,No co?” wyczytałam z jej spojrzenia.

Wzięła pierwszą, lepszą paczkę z chrupkami dla zwierząt. W tym miejscu w którym stałam łatwo było dojrzeć kasę fiskalną. Podeszłam do ekspedientki i postawiłam koszyk z zakupami na ladę.

-Oooo! Pani ma kotki! - powiedziała z entuzjazmem dziecka.

-Eeee... Nie, to dla przyjaciółki... Eeee... Dla kota przyjaciółki. Ja nie mam zwierząt.

Kobieta zrobiła duże oczy i poszła do jakiegoś pokoiku dla personelu.

-Niech pani chwilkę poczeka! - zawołała do mnie. Nie minęła minuta, a ona już wróciła z jakąś rudą, małą kulką w rękach.

-Co to ma znaczyć?! - wybuchnęłam.

-To dla pani. Mały piesek. Szczeniak ratlerka. Nawet pani nie wie jak zwierzęta zmieniają ludzi.

-Pani chce mi tu wepchnąć jakiegoś psa pod dach?

-Nie! To nie jakiś pies! To pies w pani charakterze. Zobaczy pani jak twoje życie się przy niej zmieni. Na lepsze oczywiście.

-Niej? - przyjrzałam się uważnie kobiecie. Miała blond włosy, które nie pasowały do brązowej opalenizny, duże niebieskie oczy, wąskie usta i mały nosek. NA jej głowie tkwiła czapka która zasłaniała uszy i brwi. Bluzę miała spraną, rozciągniętą

-Tak to suczka. A teraz niech panie zmykają, bo muszę zamykać. - oznajmiła i wepchnęła mi do rąk szczeniaka i zakupy.

-A pieniądze?

-Eh... Powiedzmy, że to była promocja. A teraz idźcie już!

**

Nie zdążyłam zapukać, a drzwi same sie otworzyły.

-O, witaj Nacy! - powitał mnie wiecznie zapracowany ojciec Elleny. - Wchodź śmiało. Ja już muszę jechać, ale Hellena jest u siebie.

-Dzień dobry panie Crav! Czy Elly śpi? - zapytałam z uprzejmości. Była 10 rano, ona na pewno spała.

-Nie zaglądałem do niej, ale raczej tak. - powiedział i pożegnaliśmy się.

**

Poszłam do kuchni, wyjęłam małą miseczkę i nalałam do niej mleka. Czułam sie tu jak u siebie. Przyjaźniłam się z Elleną 10 lat, więc nieśmiałości miałyśmy juz za sobą. Postawiłam miskę na podłodze i dałam je szczeniakowi, ale on wcale nie pił mleka tylko gapił sie na nie jak sroka w gnat.

-No pij. - zirytowałam się.

Nic. Wzięłam psa do rąk, a posiłek zostawiłam dla Aladyna kota Elly.

**

Gdy weszłam do pokoju Helly nie próbowałam nawet zachowywać sie cicho.

-Ellena! On nie chce jeść!

Ell poderwała się gwałtownie z łóżka.

-Naceee! Która godzina? 10? Czemu ty mnie tak wcześnie budzisz? Co ty tam masz? O rety! Pies!-

Poczochrana podeszła do mnie i odebrała mi szczenię.- Jaki słodziutki!

-Słodziutka – podkreśliłam ostatnia sylabę.

-Suczka! Jak ją nazwałaś?

-Ja jej jeszcze nie nazwałam... Eeee... Ellena! Ona nie chce jeść!

Dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona. Nie wiem co sprawiło jej taki dobry humor.

-Niech zgadnę. Dałaś jej mleka w misce?

-Skąd wiesz?

-Nacy ty jesteś taka przewidywalna! Kompletnie nic nie wiesz o zwierzętach...Takim maluchom jak ona trzeba dawać ciepłe mleko i do tego w butelce ze smoczkiem.

-O rany Julek... Przecież to zwykły pies. Co ja mu będę tak dogadzać?

Ona nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie nagannym wzrokiem, po czym usiadła na łóżku i zaczęła głaskać psiaka po grzbiecie.

-Może nazwiesz ją Pusia?

-Oszalałaś? Zobacz jaką ona ma krótką sierść. W ogóle do niej nie pasuje.

-Brzoza?

-Hm? Jak drzewo? Nie.

-Truskawka?

-Bez kitu...

-Ale ty jesteś...

Usiadłam obok niej i patrzyłam się na szczeniaka, a Ellena podawała kolejne, beznadziejne, słodkie imiona, które odrzucałam. Czułam, że temu psiakowi potrzebne jest imię z pazurkiem, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

-Jakie pani chce imię? - zwróciła się Elly do suczki.

-O! Bingo!- krzyknęłam i odebrałam zwierzaka przyjaciółce. - Będziesz Lady. Mała Lady z uszami nietoperza.

Ruda Lady szczeknęła piskliwym głosikiem jakby na potwierdzenie.

-A może Rose? -zaproponowała Ellena.

-Nie! Lady. Pasuje do niej.

***

sobota, 21 listopada 2009

Info+ nowe opowiadanie

Ponieważ zdecydowaliście, żebym nie pisała opowiadania wymienionego w tytule będzie tak jak chcieliście. OFICJALNIE WSTRZYMUJĘ OPOWIADANIE ,,Sława za wszelką Cenę" NA CZAS NIEOKREŚLONY.
____
Jak wam sie podoba nowy wygląd bloga i muzyka? Pisać w komentarzach =]
____
Nowe opowiadanie pt. ,,Nadzwyczajna" pojawi się na blogu już jutro, czyli 22. 11. 2009r.


Pozdrawiam

wtorek, 3 listopada 2009

WAŻNE!

Po prawej stronie stronie bloga pojawiła się nowa sonda. Jest ona bardzo ważna, ponieważ w sondzie ,,Które opowiadanie podoba ci się najbardziej?" nikt nie głosował na opowiadanie Sława za wszelka cenę, zastanawiam się czy nie zawiesić go na jakis czas. Z góry dziękuje za oddany głos ;D

sobota, 17 października 2009

Ketoprom cz. 7

Niestety nie możemy pani przyjąć. Znaleźliśmy już dawno pracownika na te miejsje, a syn zapomniał usunąć z internetu tego ogłoszenia.- mówiła do Basi siwowłosa kobieta.
-Nie znalazło by się nic dla mnie?
-Hm...- kobieta zamyśliła się przez chwilę.- Raczej...Nie... Naprawdę mi przykro. Ale kochanie nie zamartwiaj się. Słyszałam, że jakas agencja w okolicy... jak ona się nazywała...?....hm...O tak! Tymbart Models szuka młodych pracownic.
- Ja modelką? Nigdy.- oznajmiła dziewczyna.
- Nie mówię, że musiałabyś zostać modelką. A może sprzataczka? Nie... Na to młoda dziewczyna się nie nadaje. Na pewno coś dla ciebie znajdą. To Nowa agencja więc mają dużo miejsc.
Basia podziękowała i pożegnała się z kobieta po czym wyszła z budynku. Cel: Agencja Tymbart Models. Ruszyła w doroge nie przejmując się brzydka pogodą.
_________
Barbara weszła niesmiało do biura własciciela agencji. Spodziewała sie starego zgorzkniałego faceta. A tu, BUM! Młoda blondynka. Hm? Blondynka? Nie to nie ta z parku. Tamta była farbowana, a u tej było widac, że ma naturalne włosy.
-Dzieńdobry. - przywitała sie Basia.
- Cześć. Jestem Magda Stum. Jestem właścicielką tej agencji. Robi wrażenie, co nie?
Rzeczywiście agencja ta była bardzo ładnie udekorowana.
- Pewnie szukasz pracy - nie dała dojśc do zdania Baśce- Tak! Tak! Przyjme cię! Ale na modelke to ty się troche nie nadajesz. Jestes trochę za niska, ale o myslisz o pracy w naszym małym bufecie? Obsługiwałabyś moich pracowników. Dobrze płacimy.
- Ja... Tak jasne. Chce te pracę. - powiedziała dziewczyna i usmiechnęła sie.
- W takim razie witam w nowwej pracy! Zaczynasz jutro o 9!

Blood for me cz. 3

Podniosłam powieki i poraziła mnie jasność. Była to tak jasna jasność, że aż okropna. Zamknęłam szybko oczy, a potem delikatnie otworzyłam i patrzyłam przez rzęsy, które trochę chroniły moje oczy przed światłem. Nie byłam w swoim pokoju. Szybko podniosłam się z czegoś na czym leżałam. Znajdowałam sie w pokoju przypominającym łazienkę. Wszędzie były białe płytki i pełno różnych sprzętów, których nie znałam przeznaczenia. Nie było tu drzwi ani okien tylko duzo lampek i wielki zylandor. Było tu trochę jak w szpitalu. Coś pociągnęło mnie z tyłu za bluzkę. Dopiero zauważyłam, że jestem cała ubrana na biało. Odkręciłam się. Nie! Nie mozliwe! Co ona tu robi?! Przedemną stała Adah blada jak zawsze, lecz bez makijażu. Bardzo ją to wymładzało. Praktycznie wyglądała jak dziecko. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła bawić się moimi czerwonymi włosami. Pogłaskała mnie po głowie.
- Znowu je zafarobiałaś? - zapytała się mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tyle pytań kłębiło mi się w głowie.
- Oh, Bonnie. Nie mamy zbyt dużo czasu. Dziś moge ci odpowiedziec na 3 pytania. Jutro to ja będę miała do ciebie prośbę.
-Że... Że co?! Co się stało!? Dlaczego nie przyszłaś do mie tylko wysłałas swoją siostrę? Gdzie ja jestem? Adah ja...
-Cii... Nie możesz tak głośno mówić. Jeszcze nas usłyszą.
-Kto?- powiedziałam juz nieco ciszej.
-ONI. Oh, Bonie. Ja... ja ... japopełniłam błąd i... - spojrzała się na mnie smutno- ONI mnie zabili.
- Jak to zabili? Przeciez tu jesteś.
- No bo ja cie wezwałam we śnie i...- przerwała i chwile sie czemuś przysłuchiwała. Ja tam niczego nie słyszałam.- Bonie! Nie! Musisz uciekać! Oni tu idą! Musisz! Musisz się obudzić!
- Ale ja nie chcę! Ja chcę byc z tobą! Adah!!!! - wykrzyknęłam i wszystko zniknęło.
Obudziłam sie tym razem w swoim łóżku, w swoim pokoju i w swoim ubraniu. Nie wiedziałam czy ten sen... Czy to była prawda. Bałam sie o Adah. Ktos zapukał.
- Oh! Bonie! Prosze śniadanie!- weszła do mojego pokoju Olivia z tacą. Ne niej stała sklanka z wodą, a obok pudełko z tabletkami. Tak bardzo przypominała mi Adah. Te jej brązowe włosy i rysy twarzy. Tylko oczy miała inne.
-Em... Dzięki. Adah tez tak zawsze podawałaś tabletki do łóżka?
Zamurowało ją. Wyprostowała się jak struna i odpowiedziała:
-Nie. Ona nosiła je przy sobie, ale i tak rzadko ich uzywała. Najczęściej wybierała sie na polowanie.
Zamyśliłyśmy się przez chwilę, a potem obie wybuchliśmy płaczem. Podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem. Pamiętam te chwile gdy razem z Adah wymykałyśmy się z domu i szliśmy na polowanie. Piekne czasy. A teraz... Teraz nic już nie ma.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziała bardziej do siebie niz do mnie i otarła łzy.
-Musi...

niedziela, 11 października 2009

Nie jestem człowiekiem cz. 5

A może tak zostać pisarką? Nie da rady. Nigdy nie byłam dobra z polskiego.Nie! Ja nawet nie byłam przeciętna! Pisarka odpada. Może sprzedam swoje rzeczy na allegro? Tymczasowo OK, ale w końcu rzeczy zabraknie. No dobra nie mam pomysłu! Może mama zostawiła jakieś pieniądze "na czarną godzinę"?
Zaczęłam myszkować, szafa, łazienka, komoda. JEST! Sto, dwieście, trzysta, czterysta, pięćset, sześćset... Trzy tysiące. No narazie wystarczy ale nie zmienia to faktu że muszę znaleźć jakąś robotę. Ssss... moja twarz. Ona... ona... puchnie! W język wbija mi się tysiące pinesek. Jestem spragniona krwi! Dobrze że nie zaczęłam jeszcze jeść własnej ręki. IDĘ DO LASU!
Zamknęłam szybko drzwi i pobiegłam do lasu. Tym razem trafiły mi się dwa wilki. Nie najadłam się. Poszłam dalej i znalazłam jakiegoś lisa i kunę. Najedzona! Wracam do domu.
Szłam powoli jak na wampira. Gdzieś tak w połowie drogi zobaczyłam chłopaka. Miał włosy w kolorze hebanu, był blady i wysoki. Zupełnie jak... wampir. Podbiegłam do niego i powiedziałam:
- Hej, jestem Charlotte. Przepraszam ale czy ty jesteś...
- Wampirem? - zapytał chłopak - tak jestem i widzę że ty również. Miło mi jestem Michael
- Mi również miło, wreszcie poznałam dobrego wampira
- A co poznałaś tych złych?
Opowiedziałam mu swoją historię. Miał bardzo tajemniczy wyraz twarzy
- Ty byłaś w Barcelonie? W siedzibie Charlesa?
- No tak!
- O ja cię dziewczyno! Niewierzę...

piątek, 9 października 2009

Nie jestem człowiekiem cz. 4

Po pierwsze - nie przemieniasz nikogo. Widziałaś już czym to grozi,
Po drugie, nie możesz się ujawnić. Jeżeli to zrobisz to zostaniesz zabita, wbijemy ci milion noży w ciało. O ile wiesz wampiry są niezniszczalne ale milion noży je zabija. - powiedział Charles
- Dobrze coś jeszcze bo chciałabym jechać na pogrzeb mamy - powiedziałam
- Oczywiście idź już. Żegnaj! - odpowiedział mi Charles
Wyleciałam stamtąd jak oparzona, wsiadłam do autokaru (pomimo że nie miałam biletu a więc zakradłam się od tyłu) i pojechałam. Cholera, jak to wolno jedzie!
W końcu wybiłam okno i POBIEGŁAM do domu! Na nogach! No co raz bardziej podoba mi się bycie wampirem. Zaraz... Przecież ci ludzie pamiętają! Pamiętają że uciekłam! Skupiłam się i przypomniałam sobie wszystkie osoby z autokaru i... Wszystko wymazałam sobie z pamięci. Otworzyłam książeczkę którą dał mi wcześniej Charles i znalazłam "wymazywanie przeszłości". Napisane tam było że jak wyobrazi się sobie dane osoby i pomyśli się o wydarzeniu to to wydarzenie wymaże się z pamięci. No to fajnie. Ale pod spodem małym druczkiem "Nie działa to na ujawienie się wampira". Ok ja się chyba nie ujawniłam co? Jak nic nie pamiętam? O w mordę! Jestem już w domu! I dalej nie ma drzwi.
Zadzwoniłam do obsługi mieszkaniowej, kupili drzwi i przyjechali je zamontować. Kiedy zapytali się co się stało powiedziałam że zatrzasnęłam się w łazience i kolega wyważył drzwi. Dobrze że mi uwierzyli. Kiedy już kończyli montować, jeden z nich podszedł do mnie po zapłatę a ja poczułam jak zapach jego krwi doprowadza mnie do szału i rzuciłam się na niego. Dobrze że jeden z obsługi podleciał i rzucił mi w twarz dużą, drewnianą miską która stała na blacie. Chwała mu za to! Wystraszyli się i uciekli z mieszkania bez zapłaty. I dobrze bo nie mam zbyt dużo kasy... Właśnie! Muszę znaleźć sobie jakąś pracę. Ale jak skoro przed chwilą zabiłabym człowieka? Nie mam pojęcia ale potrzebuję pieniędzy! Dobra, poszukam czegoś w necie...
Co?! Niedziała?! No tak przecież rachunek niezapłacony. Już nie mam do tego siły a mam żyć jeszcze przynajmniej trzy stulecia!

czwartek, 8 października 2009

Blood for me cz. 2

Rozłożyłam się na łóżku i czekałam, aż Olivia przyjdzie do mojego pokoju. Musi przyjść, przecież ja zawołałam. Słyszę kroki. Idzie.
-Tak, panienko?
-Bonie...-burknęłam i szybko podbiegłam do drzwi i je zamknęłam.- Co sie stało z Adah. Teraz nikogo nie ma. Możesz mi powiedzieć.
-Miała wypadek.
- Juz mi to mówiłaś.
-A ty się już o to pytałaś! - krzyknęła zrozpaczonym głosem i zaczęła płakać.
-Em... Możesz mi powiedzieć... Ulży ci i... Eh... Musisz mi powiedzieć, bo...
-Bo co?!-przerwała mi.- Zabijesz mnie!? Prosze bardzo możesz to zrobić teraz!
-Pss... Nie tak głośno.- próbowałam ja uspokoić. Nie mogłam patrzeć jak się męczy.
-Dlaczego!? Dlaczego?! Dlaczego jej to zrobili?!
-Słucham? Coś jej zrobili?!
Olivia chyba zdała sobie sprawę, że powiedziała za dużo. Zaczęła gapic sie na swoje buty.
- No skoro tyle mi powiedziałaś możesz powiedzieć mi wszystko.
- To ONI. ONI jej to zrobili.
-Kto?
- Straszne stworzenia. ONI są źli!
- Oli powiedz mi kto to... Proszę...
-ONI powiedzieli, że ja będę następna. Wy musicie mnie bronić. ONI mają wielką moc. Twoja matka wzięła mnie pod swoją opiekę. Wy nie możecie pozwolić, żeby ONI mi coś zrobili!
Mamy bronic człowieka? Dlaczego? Przecież sami ich zabijamy. I po co Jessica ją wzięła? Dlaczego akurat my mamy ją chronić? Dlaczego mamy ja chronić? Co ona ma w sobie szczególnego?
-,,Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. -cytowała.- Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy strach przeszedł, tam nie ma nic. Jestem tylko ja."

wtorek, 6 października 2009

Blood for me cz. 1

,,Krewpłyn ustrojowy, który za pośrednictwem układu krążenia pełni funkcję transportową, oraz zapewnia komunikację pomiędzy poszczególnymi układami organizmu." Krew. Krew. Krew. Czy to tak dużo? Owszem. Dla mnie bardzo dużo. Jestem w elicie i nigdy mi jej nie zabraknie, ale... To nie jest prawdziwa krew. To krew w pastylkach. Jak? Nasi naukowcy odnaleźli składnik podobny do krwi, który może powstrzymać nasz głód. Tak... Lecz mieszańce tez to mają, tyle, że trochę mniej. Kim są mieszańce? Mieszańce nazywane też pasożytami, to ludzio-wampiry, czyli takie które zostały przemienione przez ugryzienie. Tacy jak ja, czyli wampiry z elity urodzili się juz tacy. Krótko mówiąc, wampiry czystejkrwi. Coraz mniej ich na świecie, dlatego też do regulaminu wampirów dopisano jeden punkt, a konkretnie. ,, Wampiry szlachetnie urodzone maja nakaz łączenia się z innymi czystokrwistymi, a zwykłe z zwykłymi." Kto wymyślił głupią taką zasadę? Odpowiedz jest prostsza niż przypuszczacie- mój ojciec.
- Bonnie! Raz, dwa na dół!- zawołała mnie moja matka- Jessica.
Znałam ten ton. Była wściekła. Wisi mi to. Specjalnie szłam wolnym, człowieczym tempem. Lubiłam ja wkurzać. Troche mi się znudziło, więc gdy doszła do schodów zeskoczyłam sobie.
-Cooo?
- Sprzątaj to, natychmiast! - Jessica wskazała na małe gówienko. - To przez tego twojego kota! Po co ty go tutaj przyprowadziłaś? Przecież wiesz, że zwierzęta nas nie lubią!
-To miała byc mała przekąska. -powiedziałam znudzonym tonem.
- Bonnie! Chcesz zabijac tego ślicznego kotka?
-Jeszcze przed chwila sie nim brzydziłaś...
- Nie nim tylko tym... tym... ta kupą! Jak chcesz to moge dac ci tabletkę.
- Nie dzięki, przejadło mi się. - powiedziałam i uśmiechnęłam sie morderczo. Nie lubiła gdy tak robiłam. - To bierzemy się do pracy. A i mam pytanko... gdzie szufelka?
- W kuchni, pod zlewem.
Poszłam do kuchni. Po co nam kuchnia? Sama nie wiem. Taka była zachcianka matki. Gdy tylko weszłam do kuchni przystanęłam i zerknęłam czy Jessica sobie poszła. Ok nie było jej tam.
- Adah! Oh... Jestes tu... CO TY ROBISZ W KUCHNI?
Kobieta sie odwróciła. To nie była moja służąca Adah, ale miała takie same włosy jak ona. Dopiero teraz poczułam jej zapach. Pachniała pieknie. Malinami. Hmm? Wampiry tak nie pachną! To człowiek! Szybko zamaskowałam zdziwienie. Matka nie zatrudniała ludzi.
-Panienka wybaczy. Jestem twoją nową służącą. Adah... Adah miała wypadek.
Zrobiłam się podejrzliwa i chyba to zobaczyła, bo zaraz dodała:
-Ja wiem o was. Adah mi wszystko powiedziała. Nie musisz tak się na mnie patrzeć. Oh... Wybacz, panienko. Nie przedstawiłam się. Nazywam sie Olivia i jestem siostrą Adah. Jak juz zauważyłaś jestem człowiekiem. I chyba jedynym tutaj.
Jak na oko to była w moim wieku. No może była o rok młodsza.
- Co się stało z Adah?
-Juz mówiłam, panienko. Miała wypadek.
-Nie mów do mnie panienko, tylko Bonnie. A co konkretnie sie jej stało?
-Miała wypadek.
-Twarda jesteś jak na człowieka. Ale to się zmieni.- powiedziałam i odsłoniłam swoje białe kły. Zasyczałam cicho.
-Bonnie, miałam siostre wampira. To na mnie nie działa jak na kazdego człowieka.
- Ale ja... -podeszłam bliżej i zaczęłam robic kółka wokół niej. Chciałam ją złamać. Adah była mi bardzo bliska i sądzę, że powinnam wiedziec co się z nią stało. - jestem czystokrwista.
-Czy mogę cos dla ciebie zrobić?
Kurcze. Tak szybko nie odpuszczę. Na razie jej daruję, ale wieczorem... Wieczorem jej nie odpuszczę.
- Posprzataj to gówno w salonie. - usmiechnęłam sie wrednie.
Tak musiało być. Nie mogę jej narazie wierzyć. Co z tego, że jest siostra Adah. Adah wierzyłam od początku, ale ona była inna... Później był dla mnie o wielle bliższa niż matka. Spędziłam z nią wiele lat, bo słuzyła nam od tad kiedy ja ja ugryzłam. Miałam wtedy 6 lat i znałam wtedy kodeks wampirów, czyli wiedziałam jak sie przemienia ludzi w mieszańców. Ugryzłam ją gdy Jessica poszła ze mną do sklepu(musimy udawać) ona weszła do budynku, a ja zostałam na dworzu. Adah miała 16 lat i bardzo lubiła dzieci. Rozmawiałam z nią i powiedziałam jej o wampirach czego nie mówiłam nikomu, ale ona przypadła mi do gustu. Śmiała się z tego, a ja byłam oburzona. Zaprowadziłam ja za sklep, pokazałam jak szybko mogę biegać, jaki mam czuły słuch i wzrok (co bardzo trudno było zrobić), ale ona wciąz nie wierzyła. Pokazałam jej kły. Śmiała się, bo myślała, że to sztuczne. Poprosiłam, żeby dała mi rękę i ugryzłam ją. Wtedy pierwszy raz skosztowałam ludzkiej krwi. Adah Spojrzała na mnie zdziwiona, ale nie wyrywała się. Wtedy Jessica wyszła ze sklepu, bo poczuła woń krwi. Ja wtedy ugryzłam sie w swoją małą dłoń i dałam possac mojej krwi Adah. Wiedziała czym to grozi bo powiedziałam jej wszystko, ale czyba chciała sie przekonać. Zaczęła ssać. Później zobaczyła nas Jessica i nawrzeszczała na mnie i przypominała mi kodeks. Zabrała nas do domu i wzięła Adah do swojego pokoju. Dziewczyna siedziałam tam 3 dni. Niepokoiłam się o nia, ale wiedziałam, że matka nigdy by nie zabiła człowieka. Nie wiem co sie tak działo i nie wiem jak dokładnie się przemienia ludzi w ,,wampy'', ale najważniejsze, że Adah wyszła z tamtąd 3 dnia jako wampir. Cieszyłam sie jak nigdy. I od tamtej chwili Adah została moja najlepsza przyjaciółką, a ja jej. Mama zatrudniła ją jako moja służąca bo ja o to uprosiłam, ale ja jej nie uważałam za służącą. Opiekowałam sie nią. W końcu byłam jej stwórczynią. Minęło 10 lat, a ona nagle znika. Jak to możliwe? Wycisne to wieczorem od tej Olivi, a teraz pójdę poszukac kotka... Mniam... Napewno będzie lepszy niż te tabletki.

Sława za wszelką cenę cz. 5

Daria uśmiechnęła się szczerze.
- A więc nazywasz się Alexandra Laxioix?
-Pisane przez x- uśmiechnęła się czarnowłosa.
- Co za skromność. - powiedziała dziewczyna która stała obok niej.
Wszystkie 3 wybuchnęły śmiechem.
-Dobra, koncentracja. Daria od dziś jesteś pod nasza opieką. My decydujemy w co się ubierasz i jak się malujesz.- mówiła Alexandra.
-Czyli z skarpetek do sandałów mam zrezygnować?
-JAK NAJBARDZIEJ! - powiedziały chórem fashionistki.
- I czekajcie bo nie wiem czy wystko skapnęłam. - Daria mówiła z takim zachwytem jakiego nikt nie mógł sobie wyobrazic. Własnie spełniło sie jej marzenie. Jej największe marzenie. - Julia mnie maluje, a Ola ubiera?
- Nie mów na mnie Ola! Jestem Alexis! A-L-E-X-I-S!
-Oj uspokój się, bo jeszcze dziewczyne przestraszysz.- powiedziała Julia i uśmiechnęła sie do świerzo upieczonej modelki.
- Oj, sorrki, ale nie lubię jak mówią do mnie Ola.
Były w dużym, białym pomieszczeniu. Wszędzie było duzo wieszaków z nowymi trendami. Była tez biała toaletka na której stało mnóóóóóóóóóóstwo kosmetyków.
- Hm... Czy tan pokój...
- To nasz magiczny pokój - wtraciła sie kosmetyczka- Tutaj z brzydali robimy cudy.
- Czy ja jestm brzydalem? - zapytała się Daria.
-Ty? No nie żartuj! Masz włosy jak marzenie! Naturalne? - gadała jak najeta Alex - Niech zgadnę. Tak.Nigdy jeszcze nie spotkałam sie z takimi. A te twoje oczy! Oh! Ty jestes piekna kochanie!
-Eh...- Daria poczuła jak sie rumieni. Jeszcze nik jej tak nie komplementował. Zawsze przezywali ja marchewka albo wielkolud.
Ktos zapukał do drzwi. Do pokoju weszła mama dziewczyny i jej siostrzyczka. Natalka była jak zawsze usmiechnięta. Przez chwilę szukała wzrokiem siostry, az w końcu zobaczyła ja przy toaletce. Pobiegła w jej stronę.
-Kochanie tylko się nie przewróć! - krzyknęła Grażyna. Była zestresowana i przerażona. Nie, że nie wierzyła, że jej córka nie przejdzie tylko dopiero teraz zdała sobie sprawę jak niebezpieczny zawód wybrała dla sowjej córki. ,,Modelka? Co sie kojarzy z tym słowem? - myślała matka.- Narkotyki, sex, anorexia, sex, pieniądze, sex. Czy napewno to był dobry wybór? Oh! Zostawie te myśli na poczekalni. Teraz najwazniejsze jest, żeby Daria myślała, że sie cieszę. Ale czy ja si,e naprawde cieszę? Czy ja ja oszukuję?" Potrzasnęła lekko głową, uśmchnęła się i ruszyła w stroną córki.
-Mamo! Ależ sie cieszę! - Daria szybko podbiegła do matki i mocna ja uścisnęła. - Jestem modelką!

Ketoprom cz. 6

Basie obudził głód. Wczoraj prawie nic nie jadła. Usiadła na łóżku i potarła oczy. Szybko poczuła miły zapach dochodzący z kuchni. W podskokach tam ruszyła nie przejmując się potarganymi włosami i niedbałą koszula nocną.
-O! Już się obudziłaś... - powiedział Kamil- Tak pomyślałem, że będziesz głodna więc zrobiłem jajecznice. Um... Ślicznie wyglądasz z potarganymi włosami.
Dziewczyna posłała mu uśmiech i usiadła do stołu z niecierpliwością czekając na śniadanie.
-Ta da!- podał do stołu i oboje zaczęli jeść.
-Mmmm... Pyszne! - mówiła z pełną buzią- Tak sobie myslałam...- włożyła troche jedzenia do buzi- że powinnam znaleźdź sobie pracę. Nie moge ciągle siedziec u ciebie na utrzymaniu.
-Możesz. Dla mnie możesz. Ale tak, tak. Musimy poszukać ci pracy.
-MUSIMY? Pomożesz mi?
-Jasne.- powiedział, a ona cmoknęła go w policzek.
____
- Sprzataczka?
-Nie.
-Pomocniczka dentysty?
-De...dentysty? NIE!!! Zawsze bałam się dentysty i brzydziłam jego okropną robotą.
-Hm... To może... Kucharka, nie... Hm...- Kamil przekręcił stronę gazety- To może będziesz rozdawać reklamy?
-Reklamy? W październik? Na dworzu? Brrrr.... Juz mi sie robi zimno. Odpada.- powiedziała Baska i właczyła następna strone internetową dla bezrobotnych w poszukiwaniu pracy- Ty... Kamil patrz! Kelnerka! Nisko płatna robota, ale jak narazie może być.
-Dlaczego ja na to nie wpadłem?- zapytał sie jej i pocałował ją w usta.
Spojrzał na zegarek. Była 13.53 .
-Oj! Już ta godzina! Musze lecieć do pracy. Pa. - pocałował ja w policzek i wypruł jak strzała.
Zaraz potem basia usłyszała jak otwieraja i zamykaja sie drzwi wejściowe.
- To zostałam sama. - powiedziała do siebie i wyjęła z torby zielony zeszyt w kolorowe kwiatki.
Zaczęła rysować. Basia odkąd pamietała projektowała ubrania. To była jej pasja. Zawsze gdy się nudziła lub była wściekła na ciotke brała sie za rysowanie. Musiała przyznać, że nieźle jej to szło.
-Eh... Jutro o 15 ide do tej pracy... Może mnie zatrudnią...

wtorek, 29 września 2009

Ketoprom cz. 5

Basia czekała na autobus na przystanku. Lał deszcz. Z braku zajęcia wpatrywała się w kałużę i nagle zobaczyła czyjeś buty. Czarne, oryginalne nike.
-Basia? - usłyszała głos swojego mena - Co ty tu robisz? Przemokniesz mi! Chodź tu do mnie. - podszedł do niej i ja przytulił.- Nie jest ci tu zimno? Znowu pokłó....
-Tak. - nie dała mu dokończyć dziewczyna. Spojrzała na niego szczenięcymi oczkami.- Kamil, będę mogła dziś u ciebie nocować?
- Czy będziesz mogła? Będziesz musiała! Bacha chodź. Masz szczęście, że przechodziłem tędy.
Wstali i wzięli się za ręce. Poszli razem do mieszkania chłopaka.
____
Basia przebrała się w suche ubrania i usiadła na łóżku. Patrzyła się przez chwile w telewizor. Obrazki które widniały jej przed oczami były zboczone. Jakiś facet włożył babie rękę za bluzkę i ja macał.Usłyszała kroki dochodzące z kuchni.
- Na co masz ochotę?- zapytał się Kamil.
-Co mi zrobisz to zjem. Jeszcze raz dzięki.
-Nie ma za co kochanie. Od tego są pary. Po to by ludzie sobie nawzajem pomagali.
-Kocham cię. -wyszeptała dziewczyna i pocałowała chłopaka w policzek. On złapał ją za talię i zaczął namiętnie całować. Ona przez chwile stała jak wryta, ale po jakimś czasie i ona zaczęła odwzajemniać uczucie. Złapała go za jego blond włosy i bawiła się nimi. Rzucili się na łóżko nie przerywając sobie.
-A teraz powiedz mi kwiatuszku - zaczął Kamil- co zrobił ci Krzywy?
-CO!!!???- dziewczyna była zszokowana ,,Skąd on wie?'' pomyślała, ale zaraz się uspokoiła nie chcąc budzić w chłopaku podejrzeń. - A co on mógł by mi zrobić?
- Powiedz mi prawdę, Basiu. Dziś stał pod sklepem i przechwalał się, że pierwszy cie zaliczył.
Baśce zebrało się na płacz. W końcu poczuła, że pierwsza łza zleciała jej na policzek, ale Kamil zaraz starł ją placem. Dziewczyna powiedziała chłopakowi cała historię popłakując przy tym.
-Kocham cię.-wyszeptał i znowu ją zaczął całować. Zaczęli się nawzajem macać i rozbierać.
Teraz Basia miała na sobie tylko biustonosz i majtki, a Kamil bokserki.
-Czy... Nie zaszliśmy za daleko?... Kamil...
Ten nie odpowiedział i pogłaskał ja po policzku. Wziął swoje ubrania i poszedł do salonu. Basia położyła się rozmyślając nad cała ta sytuacją. Zasnęła po jakiś 15 min.

piątek, 25 września 2009

Nie jestem człowiekiem cz. 3

Dalia zaprowadziła mnie do jakiegoś ciemnego pokoju. Był w odcieniu bardzo ciemnego fioletu. Powiedziała że mam tu siedzieć dopóki Charles po mnie nie przyjdzie. No to siedziałam i się nudziłam. W pokoju nie było nic oprócz obskurnej, czarnej sofy po środku. Usiadłam na niej, przy ustach trzymałam swoją rękę. Po kilku minutach poczułam że coś ciepłego spływa po mojej dłoni. Okazało się że mam w niej swoje zęby. NIE! Odczuwam głód i jem sama siebie?! Nie to niemożliwe! I leci mi krew? Po ręce leciała mi niebieska ciecz. Czy to miała być wampirza krew? Usłyszałam czyjeś ciche kroki. To był Charles. Powiedział żebym stamtąd wyszła i poszła na polowanie. To chyba było wskazane bo dwie minuty temu jadłam własną rękę! Kiedy wyszłam na korytarz zobaczyłam Bogdana i Resztę. Dwójka mężczyzn z armii Charles'a skuwała ich kajdankami. Nagle Ludwik zaczął wołać:
- Zdrajczyni! Chamka jedna! Szmata
Nic nie odpowiedziałam, ale Charles odpowiedział. Walnął mu w twarz kulą, wyglądała jak taka do kręgli. Moja ręka znowu zbliżała się do ust więc wybiegłam stamtąd i pognałam do lasu. Tam dorwałam potężnego jelenia. Nadal byłam głodna! Skusiłam się na drugą porcję. I przeszło. Kiedy zamknęłam oczy ujrzałam swoją mamę. Jak ja mogłam?! Dalej nie mogę się z tym pogodzić. Zaczęłam już wracać a wtedy przybiegło czterech mężczyzn i Dalia. Wzięli mnie i zanieśli do Charlesa. Upuścili na podeście pełnym kolców. Na szczęście miałam twardą skórę i nic mi się nie stało. Charles odezwał się
- A więc mówisz że połknęłaś proszki i stałaś się wampirem tak?
- No tak... - odpowiedziałam
- I zabiłaś swoją matkę tak?!
- Tak!
- A wy jak mogliście podać jej te tabletki?! Znacie przecież prawa wampirów. Zostajecie skazani na śmierć.
Kiedy usłyszałam wyrok to mnie zmroziło. Czyli nie można było "tworzyć" nowych wampirów. Ciekawe. Dalia przyniosła wielki palnik gazowy i kazała mi odejść z kolców. Podpaliła je palnikiem a służba wrzuciła do ognia bandę Bogdana. Widziałam jak płonęli ale jakoś nie robiło to na mnie wrażenia. To może poza tym że tryskała z nich niebieska krew. Został po nich popiół. Charles podszedł do mnie i powiedział:
- Od teraz jesteś jedną z nas. Witaj! Jednak najpierw poznasz wampirze zasady...

Sława za wszelką cenę cz. 4

Daria weszła do sali. Cały czas patrzyła na swoje buty. Były to czarne baleriny. W końcu rozejrzała się. W jury było 5 osób. Pierwsza kobieta wyglądała na bardzo poważną. Miała szare oczy i czerwone włosy. Druga miała dredy i wyglądała dość przyjaźnie. Następny był siwy mężczyzna z rysami jak u Elvisa. Obok niego siedział facet z niebieskimi włosami. Wyraźnie było widać, że się nudził. I w ostatniej kobiecie,hmm...dziewczynie było coś niesamowitego. Miała piękne czekoladowe oczy, które lśniły jak u dziecka. Czarne włosy do ramion z grzywka na bok. No i pieprzyk nad ustami. Uśmiechała się tak promiennie, że w Dari znowu zaświeciła się iskierka nadziei. Lecz gdy dziewczyna zobaczyła kto przeszedł ta nadzieja prysła. Obok niej stała Justyna! Jej najlepsza przyjaciółka, ale teraz już chyba była najlepsza przyjaciółka. Miała na sobie białą bluzkę , która kiedyś Daria jej oddała ( dla niej była za mała), jeansy i czarne szpiki. Miała rozpuszczone, długie, blond włosy. ,,Mogłam się tego domyślić'' pomyślała rudowłosa.
-A więc - zaczął siwy- dostałyście się do finału. Teraz odpadnie tylko jedna...
,,Aby nie ta ruda, aby nie ta ruda...'' - myślała czarnulka.
-Odpada...hm... - mężczyzna otworzył kopertę z pustą kartką i pokazał ja wszystkim.
-Nikt?! -zapiszczała pod nosem Justyna. Ona tak bardzo chciała, żeby Daria odpadła.
Lecz siwy wziął długopis do ręki i napisał na kartce numerek7 tak by ten był dobrze widoczny. Pokazał go wszystkim i zaraz po tym go skreślił.
- Iwona Rytum... Czyli numerek 7... Tak mi przykro kochanie... Odpadasz.- powiedział niebieski udawanym czułym głosem.

czwartek, 24 września 2009

Sława za wszelką cenę cz. 3

Daria siedziała niespokojnie na czarnym krześle. Ciągle się wierciła. Ręce jej się spociły. ,, 200 zgłoszeń... tylko 3 miejsca... 200 zgłoszeń... tylko 3 miejsca...'' myślała cały czas. Już się zaprezentowały. Dziewczyny czekały tylko na wyniki.Na ten casting założyła swoja najlepszą, zieloną sukienkę. Była trochę przykrótka. Dziewczyna szybko rosła, lecz zatrzymała się już na 189cm. Byłaby najwyższa z całej szkoły, gdyby nie ten Adrian. Nowy...
- Zapraszamy do sali numerek 7, 53,144, 123... - mówił jakiś miły kobiecy głos.
,,Nie ja... Już nigdy nie będę modelką'' Pomyślała Daria i miała już wyjść z tego ciasnego pomieszczenia i pojechać do domu gdyby nie ten kobiecy głos który się odezwał jeszcze raz.
- Przepraszamy! Pomyłka! Numerek 145, nie 144! Zapraszamy do sali dziewczyny z numerkami 7, 53, 145 i 123.
,,145? To ja! Nie wierzę! Ale... Do pokoju zaproszono 4 kandydatki... Nie 3.- Po tych myślach Daria zesztywniała. Wzięła głęboki oddech.- Weź się w garść dziewczyno! Idziemy!'' I razem z innymi dziewczynami weszła do sali.

Ketoprom cz. 4

Basia poczuła, że leży na czymś twardym. Otworzyła oczy. Była w parku miejskim, leżała na zielonej ławce z różnymi nieprzyzwoitymi napisami. I jeszcze coś co ja bardzo zdziwiło! Miała poduszkę pod głową i była przykryta kocem. ,, Pewnie to Bartek. - pomyślała- Nie wiem po co on trzyma z tymi debilami od Krzywego. On jest dobry. Na pewno.'' Dziewczyna wstała i poszła do domu.
____
-Drrryyyyyynnnnn!!!!!!!!!!
-Cholerny budzik... - wymamrotał chłopak i zaczął szukać ręka budzika.- O w mordę! Już 7.30! Spóźnię się do nowej szkoły!
Wstał i zaczął się ubierać. ,, Basia - pomyślał. - Dlaczego ciągle o niej myślę? '' Westchnął.
- Może będzie chodzić do tej szkoły? Kto wie.
Zaczęło ruszać go sumienie. Znowu westchnął i ruszył do szkoły.
____
- Nie idę do szkoły! - krzyknęła Baśka.
- Idziesz! I to bez dyskusji Twoja matka powiedziałaby...
- Nie masz pojęcia co powiedziałaby moja mama. I nigdy jej nie zastąpisz! Nawet jakbyś chciała. Jak ty nawet nie interesujesz się gdzie jestem, byłam, będę.
,,Głupia nastolata. - pomyślała Weronika- Matka ją tak rozpieściła, a teraz masz babo placek''
- Owszem interesuje mnie gdzie BĘDZIESZ! Będziesz w szkole! - Krzyczała ciotka.
Dziewczyna mruknęła coś niezrozumiałego. Weszła do swojego pokoju przy okazji trzaskając drzwiami, żeby jeszcze bardziej rozzłościć Weronikę. ,, Głupia stara szmata... - myślała- Ja jej jeszcze pokażę...'' Basia zaczęła pakować swoje rzeczy w dużą torbę. Miała odłożone trochę pieniędzy i jeszcze te po rodzicach na koncie w banku. Wszystko miało pójść dobrze. Znajdzie sobie prace i mieszkanie. Wszystko będzie dobrze... Na pewno?

Sława za wszelką cenę cz. 2

Daria zawirowała jeszcze kilka razy w pokoju i uwaliła się na łózko. W komórce słyszała już pierwsze pik. Po trzecim jej przyjaciółka odebrała.
- Oh Justyna! Nie zgadniesz co muszę ci powiedzieć!
____
Z pamiętnika Dari
poniedziałek, 28 września 23:25

Drogi pamiętniczku,
Nie mogę zasnąć. Ciągle myślę o tym castingu.To już pojutrze! Dziś w szkole nić takiego się nie stało. Znowu się ze mnie wyśmiewali, ale przecież to nie moja wina, że jestem taka wysoka!


wtorek, 29 września 16:47

Oh pamiętniczku!
Do naszej klasy doszedł nowy chłopak o imieniu Adrian. I uwaga najlepsze! Jest ode mnie wyższy! Może w końcu będę miała chłopaka!Trzeba wziąć się za podrywanie! Jutro casting! Musze sie zrobic na bóstwo.

Nie jestem człowiekiem cz. 2

Przecież wcale nie zrobiło mi się po tych prochach dobrze! Wręcz przeciwnie zrobiło mi się koszmarnie! W końcu zabiłam mamę, nienawidzę się! Wydaje mi się że idzie Bogdan, przywódca hipisów:
- Możesz iść do domu, przebrać się, ale zaraz wracaj bo to test - powiedział
- Jaki test? Na co? - byłam ciekawa
- Chcemy coś sprawdzić - odparł Bogdan'
No dobra, walcie się ja idę do domu.
Kiedy już dotarłam do domku, kopnęłam w drzwi i się wyłamały. Pobiegłam do komputera i wyszukiwarce wpisałam "Wampiry". Okazało się że przywódcą wszystkich wampirów jest niejaki Charles. I ich siedziba jest w Barcelonie. Pomyślałam - Jadę Tam! Zadzwoniłam na linie lotnicze, mieli akurat jeden bilet do sprzedania, lot miał się odbyć za dwie godziny. Kupuję! I kupiłam. Spakowałam pieniądze, kilka ubrań i paszport. Po co tam lecę? Chyba po to by dowiedzieć się jak to będzie. Czy wszystkie wampiry są takie podłe? Wsiadam do samolotu i lecimy. Po dwóch godzinach lotu jestem w Barcelonie. Wyciągnęłam mapę którą wydrukowałam w domu. W prawo, prosto, w lewo, trochę wpinania się po górach i już jestem. Kiedy dotarłam na miejsce przedstawiła mi się jakaś pani. Na imię miała Ashley i powiedziała że jest sekretarką Charles'a i po co przyszłam. Odpowiedziałam jej że jestem nowym wampirem a ona natychmiast wezwała przywódcę. Powiedziałam grzecznie "Dzień dobry" i zapytałam:
- Kazano mi łyknąć jakieś proszki i podobno jestem wampirem. Czy to prawda?! Zabiłam własną matkę, ale to przez tych co mnie zmienili, są podli i źli. Czy są wampiry o dobrych sercach??
- Ty zabiłaś człowieka?! Czy oni nazywają się Max, Marc, Ludwik i Adam a ich przywódcą jest Bogdan?!
- Tak, chyba tak...
- Złamali pakt! Dalio proszę wyślij po nich naszych ludzi! - krzyknął Charles a Dalia pobiegła do jednego z większych pokoi
Czy oni mi coś zrobią?! Boję się...

Ketoprom cz. 3

Krzywy wyszedł z pokoju. Basia była oburzona. Zaczęła płakać. ,, Gdyby mama tu była...'' -pomyślała. Po chwili usłyszała, że ktoś idzie korytarzem. Drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedł jakiś koleś i rzucił dziewczynie jej rzeczy.
- Ubieraj się i wypij to. - powiedział.
- Co chcecie znowu mnie zgwałcić!? - wstała i splunęła chłopakowi w twarz.
On walnął ją z liścia i zamknął drzwi. Zaczął płakać.
- Słuchaj. Namówiłem Krzywego, żeby cię wypuścił. Jego jedynym warunkiem było to żebyś ty wypiła środek nasenny. On nie chce żebyś wiedziała gdzie jest jego siedziba. Uważa cię za niebezpieczną.
Dopiero teraz Basia zauważyła jaki chłopak jest przystojny. Miał brązowe, falowane włosy. Sięgały mu one do szyi. Oczy były duże i błękitne niczym dwa spore guziki.
-Czy ty mnie słuchasz?! Ubieraj się szybko i to wypij. To dla twojego...
-Jak się nazywasz? - przerwała mu dziewczyna.
- Co?! Ty masz teraz ochotę na poznawanie się? Ubierz się szybko, bo Krzywy się jeszcze rozmyśli. A jak tak bardzo chcesz wiedzieć to nazywam się Bartek.
-Ja jestem...
-Wiem jak się nazywasz. Ubieraj się szybko.
Basia zaczęła się ubierać. Gdy Bartek wychodził spojrzała jeszcze raz na jego anielska twarz.
-Bartek... Zobaczymy się jeszcze kiedyś?
- Ja... Nie wiem.
Po tych słowach wyszedł. Dziewczyna ubrała się szybko i wypiła napój. Zaczęło jej się kręcić w głowie. Położyła się na materacu i usnęła.

Nie jestem człowiekiem cz. 1

- Nie, nie nie i jeszcze raz nie! - powiedziałam do starej. Mam chodzić na balet?! Ocipiała?! Ja?! Eee nieważne idę spać. W końcu jutro pierwsza lekcja baletu. Co ja w ogóle gadam?! Dobranoc!
Dobra dzisiaj historia. Niee! Ja nie wytrzymam, idę na wagary. Poszłam do centrum handlowego i spotkałam tam kilku kolesi. Wyglądali jak hipisi... Nagle jeden zawołał za mną:
-Ej mała, chodź tu! Pokażemy Ci coś po którym zrobi ci się lepiej!
- Jasne już idę! - odpowiedziałam im
No i poszłam. Kazali mi łyknąć jakieś tabletki. Myślałam że to jakieś narkotyki no ale cóż łyknęłam. I nagle ręce zaczęły mi się trząść ręce, wszystko co widziałam zniknęło, upadłam.
Zaciągnęli mnie do jakiegoś mieszkania. Gdy się obudziłam byłam niezmiernie blada, wysoka (180cm a nie jak wcześniej 155cm) i moje włosy były lekko falowane a nie proste. Byłam kimś innym! Nagle banda przyprowadziła moją mamę a ja... Ja się na nią rzuciłam! No może nie na nią ale na jej szyję! Kiedy się opanowałam moje blade usta były czerwone i spływała po nich krew. Moja mama była sina i martwa. Chciałam się rozpłakać ale, ale nie mogłam! Co cię ze mną działo?! Pomyślałam że może się prześpię ale to było nie osiągalne. Później jeden z bandziorów powiedział mi:
- Już nie jesteś człowiekiem tylko wampirem! I rzuciłaś się na swoją starą, naiwna!!! - i zaczął się śmiać
Ja?! Ja byłam wampirem?! Ale jak to możliwe?! Przecież one nie istnieją. Ale jak inaczej wytłumaczyć to że zabiłam własną matkę tylko zębami?!

Sława za wszelką cenę cz. 1

Daria siedziała zgarbiona przed komputerem. Przez otwarte okno wlatywało zimne, jesienne powietrze. Jej rude loki lekko wzlatywały w górę. Zielone oczy były wpatrzone w ekran komputera.
- Dziewczynki obiad! -zawołała mama dziewczyny.
-Już idę mamo! - odpowiedział jej lekko piskliwy głosik.
Słychać było tupot małych nóżek które biegną przez korytarz i zaraz potem schodzą po schodach.
- Daria no chodź już!
Dziewczyna wyłączyła komputer i zeszła na dół.
___
-Mamo wiesz co - powiedziała Daria podczas sprzątania po obiedzie - znalazłam w internecie ogłoszenie, że agencja Mango Models szuka modelek w wieku 15- 18 lat.
Grażyna spojrzała na swoja córkę. Miała ona długie zgrabne nogi, zresztą ciało też miała zgrabne, była wysoka. Twarz jej promieniała radością. ,,Cóż, gdy miałam 16 tez chciałam być modelką. - pomyślała- Niestety mi się nie udało. Chcę, żeby chociaż ona spełniła swoje marzenia.''
- Kochanie...
- Wiedziałam, że się nie zgodzisz. - burknęła dziewczyna i na jej twarzy pojawiła się maska. Ukrywała swoje uczucia.
- Ależ nie! Ja chcę, żebyś została modelką!
- Moja siostzycka bedzie modelką? - zapytała się pięcioletnia Natalka.
Daria wzięła małą na ręce i zaczęła z nią wirować po kuchni.
- Och niuniu! Chyba tak! Musiałabym tylko przejść casting, spodobać się jury i...
- Posprzątać swój pokój. - Powiedziała Grażyna.
- Czyli mamusiu pozwalasz mi? - zapytała się nastolatka, a jej matka kiwnęła głową- Oh dziękuję! Muszę zadzwonić do Justyny i jej wszystko powiedzieć!
- Tylko nie rozmawiaj za długo! Wiesz jakie potem mamy rachunki?
- Mamo już niedługo ci wszystko zwrócę! - krzyknęła Daria gdy była w swoim pokoju.

Ketoprom cz. 2

Basia obudziła się w starym, ciemnym pokoju. Był tu wielki bałagan. Na podłodze leżały stare gazety. Tapety były poobrywane ze ścian. Leżała na poobgryzanym przez myszy materacu prawie naga. Wokół niej było pełno krwi. Miała na sobie jedynie cienką, różową koszulę. Uszczypnęła się w rękę.
- Cholera... To nie sen...
Była bliska płaczu,gdy usłyszała głosy zza drzwi.
- Nie mam tych pieniędzy. - mówił znajomy, dziewczęcy głos. - Przyniosę je w piątek. Przyrzekam. Proszę! Daj mi chociaż tyle czasu!
- Ma być na jutro! Albo jutro albo twoje życie przemieni się w koszmar. - powiedział Krzywy.
- Błagam! To chociaż na czwartek... Proszę..
- No dobra. Niech ci będzie. Ale robię to tylko dlatego, że jesteś taka ładna. Nie tak ładna jak poprzednia, ale ładna.
I na tym rozmowa się skończyła, bo Krzywy wszedł do pokoju w którym siedziała Baśka.
-Oooo... - powiedział Krzywy i złapał ja za podbródek. -Księżniczka się obudziła.
- Co ty mi zrobiłeś?! Czy... czy... czy ta krew... - wyjąkała oburzona dziewczyna i wskazała na zaschnięte plamy krwi.
- Tak, słonko, to twoje ;D Straciłaś dziewictwo. Nic strasznego. - mówił z tym swoim diabelskim uśmiechem. - I tak prędzej czy później stało by się to samo.
- Nie... nie... To nie może być prawda - zaczęła łkać Basia - Nie...
Tak, kochanie. A jak będziesz grzeczna to cie p prędzej wypuścimy. Ciocia nie będzie się martwić. Zrobiła sobie dzika imprezkę jak my. Cieszy się, że cie tam nie ma.
Tak. Ciotkę Basi nie obchodziło co ona robi, gdzie jest i z kim. Dla niej ona nie istniała. Odkąd tata mamy zmarł w wypadku samochodowym, a jej matka się powiesiła ( z powodu ojca) ciotka Weronika miała wszelkie prawa opiekuńcze do dziewczyny
- Wiem jaka jest ciotka... A teraz wypuść mnie stąd i oddaj mi moje rzeczy!
- Oj kotku. Nie ładnie tak krzyczeć na starszych. Masz tylko 16 latek - powiedział chłopak i musnął ręką jej policzek- i nie możesz mi nic zrobić. A jak powiesz psom to PYK! I twoje życie zmieni się w koszmar!
,, Tych samych słów użył, gdy rozmawiał z tamtą dziewczyną...-myślała dziewczyna - On się mną bawi!''
***
Co Basia zrobi?
Czy Krzywy ja wypuści?
Wszystkiego dowiecie się w cz. 3!

środa, 23 września 2009

Ketoprom cz. 1

Basia wyszła ze szkoły i poszła do parku. Tam jak zwykle wszędzie były porozbijane butelki i inne śmiecie. Szwędała się tam do 18. Zobaczyła jak na ławce jakas blondyna całuje się z jakims starym dziadem. Przyjrzała się jej uważnie. Gdzieś juz ją widziała.
-Co się gapisz? - powiedział mężczyzna.
-Eee....
-Niech sie popatrzy. Przynajmniej się trochę poduczy. - mówiła blondynka.
Basia prychnęła i ruszyła do domu. Obok monopolowego (xDDD) zaczepił ją Krzywy z swoim gangiem.
-Zrobisz mi loda?
-Spadaj. - burknęła Baśka.
- Oj nie ładnie tak, malutka.- powiedział i usmiechnął się jak diabeł. Potem dziewczyna poczuła tylko, że ktoś ja ciągnie za włosy i ogromny ból głowy. Piszczała, ale nikt jej nie mógł usłyszeć, bo zaraz po pierwszym pisku zemdlała.
***
I jak sie podoba? ;D To mój pierwszy blog o takiej tematyce, więc opowiadania na pewno nie będą najlepsze. A przynajmniej narazie ;] Pzdr.
Ps. Możliwe, że jeszcez dziś dodam 2 część.
 
Copyright MOJE OPOWIADANIA 2009. Powered by Blogger.Designed by Ezwpthemes .
Converted To Blogger Template by Anshul .
This template is brought to you by : allblogtools.com | Blogger Templates