wtorek, 29 grudnia 2009
Lodówka-najlepszy Przyjaciel cz.1
Silia- Przybysz z Czarnej Ziemi
-Aaaaa! - krzyczał obcy. - Człowiek, człowiek, człoo... nie człowiek. Zmutowany człowiek, zmutowany człowiek!
To był lew. A raczej lwiątko. Zaskoczyło mnie to i zrobiłam wytrzeszcza.
-Emm? Skąd jesteś? - zapytałam się.
-Nie rozmawiam z dziwakami. - zadzierał nosa młody lew.
-Nie to nie. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale i tak mam to w ogonie.
-To ty masz ogon?
-Nie, mam dziób. - powiedziałam z sarkazmem -Weź się człowieku, o rany ty nie człowiek... To tak... Weź się lwie zastanów zanim coś powiesz. Ja lwicą jestem, hello!
-Nie wyglądasz. Dobra, ide se. Bye, bye maskaro. Ja zbieram manatki i idę do matki.
-Do matki? Kto jest twoją matką? Jak się w ogóle nazywasz?
-Jestem Ma... O kurcze co ci sie robi z uchem?
Znowu przemiana. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam znużoną minę. Chwile później wyglądałam juz jak lwica.
-O rany! Ona nie kłamała! - maluch wyszedł na brzeg, a ja za nim – Juz ci wierzę. Ja nazywam się Martis. Pochodzę z czarnej ziemi.
-Uuu, kolego. Gdzie twoja mama?
-A polazła gdzieś. ;D
-A ty juz nie musisz iśc przypadkiem do domu?
-Nie pójde dopóki nie powiedz mi jak to robisz i co ci się stało i jak się nazywasz i ...
-No dobra, dobra. Ale jutro. Spotkajmy się w tym samym miejscu.
Martis podskoczył z radości.
-To ja lecę, ziomalko! Jestes spoko! - krzyknął i pobiegł w stronę czarnej ziemi.
-Do zobaczenia jutro! - wrzasnęłam za nim i uśmiechnęłam się w duchu.
,,Miły dzieciak” - pomyślałam.
niedziela, 20 grudnia 2009
Sila - Prolog
Nazywam się Silia. Nie jestem lwem, nie jestem człowiekiem. Gdy miałam rok i pół uciekłam z laboratorium. Robili tam na mnie przeróżne eksperymenty. Pamiętam, że kiedyś byłam czysto krwistą lwicą. Ale to było kiedyś. Teraz naukowcy zrobili ze mnie coś strasznego. Poprzez operację połączyli moje DNA z DNA człowieka. Przez to czasami zmieniam się w coś, na kształt kobiety. Uszy, twarz i ciało mi się zniekształca. Jak na razie nad tym nie panuję i przemieniam się zawsze w sytuacji niezbyt do tego pasującej. Cały czas próbuję zmieniać się na ,,życzenie", ale mi to za bardzo nie wychodzi. W prawdzie robię postępy, ale niezbyt wielkie, przemieniam tylko jedną część ciała, np. uszy. Teraz mam 2 lata. Nie pamiętam moich rodziców. W hierarchii chciałabym być... nieważne kim. Ważne żeby w ogóle przyjęli mnie do stada. Bardzo lubię skakać z wysokich wysokości. Czasami wydaje mi się nawet, że latam.
wtorek, 24 listopada 2009
Nadzwyczajna cz.1
Chodziłam po sklepie i szukała karmy dla kotów. Ten nowy sklep był całkiem pokręcony. Wszędzie były półki z tym samym towarem. Czułam sie jakbym chodziła w kole i jakaś ściana nie pozwalała mi z niego wyjść. Nagle coś dziubnęło mnie w plecy. Byłam tak zaskoczona, że aż podskoczyłam z wrażenia. Powoli się obróciłam i zobaczyłam papugę patrząca się na mnie rozumnym wzrokiem. Mrugnęła dwa razy i poderwała się do lotu. Poczułam sie jakby do mnie powiedziała ,,No chodź! Pokaże ci gdzie to jest! Pomogę!”. To był szalony pomysł, ale poszłam za nią. Rzeczywiście zaprowadziła mnie do półek z jedzeniem dla miałczących czworonogów, tak jakby czytała mi w myślach. Spojrzałam na nią zdziwiona. ,,No co?” wyczytałam z jej spojrzenia.
Wzięła pierwszą, lepszą paczkę z chrupkami dla zwierząt. W tym miejscu w którym stałam łatwo było dojrzeć kasę fiskalną. Podeszłam do ekspedientki i postawiłam koszyk z zakupami na ladę.
-Oooo! Pani ma kotki! - powiedziała z entuzjazmem dziecka.
-Eeee... Nie, to dla przyjaciółki... Eeee... Dla kota przyjaciółki. Ja nie mam zwierząt.
Kobieta zrobiła duże oczy i poszła do jakiegoś pokoiku dla personelu.
-Niech pani chwilkę poczeka! - zawołała do mnie. Nie minęła minuta, a ona już wróciła z jakąś rudą, małą kulką w rękach.
-Co to ma znaczyć?! - wybuchnęłam.
-To dla pani. Mały piesek. Szczeniak ratlerka. Nawet pani nie wie jak zwierzęta zmieniają ludzi.
-Pani chce mi tu wepchnąć jakiegoś psa pod dach?
-Nie! To nie jakiś pies! To pies w pani charakterze. Zobaczy pani jak twoje życie się przy niej zmieni. Na lepsze oczywiście.
-Niej? - przyjrzałam się uważnie kobiecie. Miała blond włosy, które nie pasowały do brązowej opalenizny, duże niebieskie oczy, wąskie usta i mały nosek. NA jej głowie tkwiła czapka która zasłaniała uszy i brwi. Bluzę miała spraną, rozciągniętą
-Tak to suczka. A teraz niech panie zmykają, bo muszę zamykać. - oznajmiła i wepchnęła mi do rąk szczeniaka i zakupy.
-A pieniądze?
-Eh... Powiedzmy, że to była promocja. A teraz idźcie już!
**
Nie zdążyłam zapukać, a drzwi same sie otworzyły.
-O, witaj Nacy! - powitał mnie wiecznie zapracowany ojciec Elleny. - Wchodź śmiało. Ja już muszę jechać, ale Hellena jest u siebie.
-Dzień dobry panie Crav! Czy Elly śpi? - zapytałam z uprzejmości. Była 10 rano, ona na pewno spała.
-Nie zaglądałem do niej, ale raczej tak. - powiedział i pożegnaliśmy się.
**
Poszłam do kuchni, wyjęłam małą miseczkę i nalałam do niej mleka. Czułam sie tu jak u siebie. Przyjaźniłam się z Elleną 10 lat, więc nieśmiałości miałyśmy juz za sobą. Postawiłam miskę na podłodze i dałam je szczeniakowi, ale on wcale nie pił mleka tylko gapił sie na nie jak sroka w gnat.
-No pij. - zirytowałam się.
Nic. Wzięłam psa do rąk, a posiłek zostawiłam dla Aladyna kota Elly.
**
Gdy weszłam do pokoju Helly nie próbowałam nawet zachowywać sie cicho.
-Ellena! On nie chce jeść!
Ell poderwała się gwałtownie z łóżka.
-Naceee! Która godzina? 10? Czemu ty mnie tak wcześnie budzisz? Co ty tam masz? O rety! Pies!-
Poczochrana podeszła do mnie i odebrała mi szczenię.- Jaki słodziutki!
-Słodziutka – podkreśliłam ostatnia sylabę.
-Suczka! Jak ją nazwałaś?
-Ja jej jeszcze nie nazwałam... Eeee... Ellena! Ona nie chce jeść!
Dziewczyna spojrzała na mnie rozbawiona. Nie wiem co sprawiło jej taki dobry humor.
-Niech zgadnę. Dałaś jej mleka w misce?
-Skąd wiesz?
-Nacy ty jesteś taka przewidywalna! Kompletnie nic nie wiesz o zwierzętach...Takim maluchom jak ona trzeba dawać ciepłe mleko i do tego w butelce ze smoczkiem.
-O rany Julek... Przecież to zwykły pies. Co ja mu będę tak dogadzać?
Ona nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie nagannym wzrokiem, po czym usiadła na łóżku i zaczęła głaskać psiaka po grzbiecie.
-Może nazwiesz ją Pusia?
-Oszalałaś? Zobacz jaką ona ma krótką sierść. W ogóle do niej nie pasuje.
-Brzoza?
-Hm? Jak drzewo? Nie.
-Truskawka?
-Bez kitu...
-Ale ty jesteś...
Usiadłam obok niej i patrzyłam się na szczeniaka, a Ellena podawała kolejne, beznadziejne, słodkie imiona, które odrzucałam. Czułam, że temu psiakowi potrzebne jest imię z pazurkiem, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
-Jakie pani chce imię? - zwróciła się Elly do suczki.
-O! Bingo!- krzyknęłam i odebrałam zwierzaka przyjaciółce. - Będziesz Lady. Mała Lady z uszami nietoperza.
Ruda Lady szczeknęła piskliwym głosikiem jakby na potwierdzenie.
-A może Rose? -zaproponowała Ellena.
-Nie! Lady. Pasuje do niej.
***
sobota, 21 listopada 2009
Info+ nowe opowiadanie
____
Jak wam sie podoba nowy wygląd bloga i muzyka? Pisać w komentarzach =]
____
Nowe opowiadanie pt. ,,Nadzwyczajna" pojawi się na blogu już jutro, czyli 22. 11. 2009r.
Pozdrawiam
wtorek, 3 listopada 2009
WAŻNE!
sobota, 17 października 2009
Ketoprom cz. 7
-Nie znalazło by się nic dla mnie?
-Hm...- kobieta zamyśliła się przez chwilę.- Raczej...Nie... Naprawdę mi przykro. Ale kochanie nie zamartwiaj się. Słyszałam, że jakas agencja w okolicy... jak ona się nazywała...?....hm...O tak! Tymbart Models szuka młodych pracownic.
- Ja modelką? Nigdy.- oznajmiła dziewczyna.
- Nie mówię, że musiałabyś zostać modelką. A może sprzataczka? Nie... Na to młoda dziewczyna się nie nadaje. Na pewno coś dla ciebie znajdą. To Nowa agencja więc mają dużo miejsc.
Basia podziękowała i pożegnała się z kobieta po czym wyszła z budynku. Cel: Agencja Tymbart Models. Ruszyła w doroge nie przejmując się brzydka pogodą.
_________
Barbara weszła niesmiało do biura własciciela agencji. Spodziewała sie starego zgorzkniałego faceta. A tu, BUM! Młoda blondynka. Hm? Blondynka? Nie to nie ta z parku. Tamta była farbowana, a u tej było widac, że ma naturalne włosy.
-Dzieńdobry. - przywitała sie Basia.
- Cześć. Jestem Magda Stum. Jestem właścicielką tej agencji. Robi wrażenie, co nie?
Rzeczywiście agencja ta była bardzo ładnie udekorowana.
- Pewnie szukasz pracy - nie dała dojśc do zdania Baśce- Tak! Tak! Przyjme cię! Ale na modelke to ty się troche nie nadajesz. Jestes trochę za niska, ale o myslisz o pracy w naszym małym bufecie? Obsługiwałabyś moich pracowników. Dobrze płacimy.
- Ja... Tak jasne. Chce te pracę. - powiedziała dziewczyna i usmiechnęła sie.
- W takim razie witam w nowwej pracy! Zaczynasz jutro o 9!
Blood for me cz. 3
- Znowu je zafarobiałaś? - zapytała się mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tyle pytań kłębiło mi się w głowie.
- Oh, Bonnie. Nie mamy zbyt dużo czasu. Dziś moge ci odpowiedziec na 3 pytania. Jutro to ja będę miała do ciebie prośbę.
-Że... Że co?! Co się stało!? Dlaczego nie przyszłaś do mie tylko wysłałas swoją siostrę? Gdzie ja jestem? Adah ja...
-Cii... Nie możesz tak głośno mówić. Jeszcze nas usłyszą.
-Kto?- powiedziałam juz nieco ciszej.
-ONI. Oh, Bonie. Ja... ja ... japopełniłam błąd i... - spojrzała się na mnie smutno- ONI mnie zabili.
- Jak to zabili? Przeciez tu jesteś.
- No bo ja cie wezwałam we śnie i...- przerwała i chwile sie czemuś przysłuchiwała. Ja tam niczego nie słyszałam.- Bonie! Nie! Musisz uciekać! Oni tu idą! Musisz! Musisz się obudzić!
- Ale ja nie chcę! Ja chcę byc z tobą! Adah!!!! - wykrzyknęłam i wszystko zniknęło.
Obudziłam sie tym razem w swoim łóżku, w swoim pokoju i w swoim ubraniu. Nie wiedziałam czy ten sen... Czy to była prawda. Bałam sie o Adah. Ktos zapukał.
- Oh! Bonie! Prosze śniadanie!- weszła do mojego pokoju Olivia z tacą. Ne niej stała sklanka z wodą, a obok pudełko z tabletkami. Tak bardzo przypominała mi Adah. Te jej brązowe włosy i rysy twarzy. Tylko oczy miała inne.
-Em... Dzięki. Adah tez tak zawsze podawałaś tabletki do łóżka?
Zamurowało ją. Wyprostowała się jak struna i odpowiedziała:
-Nie. Ona nosiła je przy sobie, ale i tak rzadko ich uzywała. Najczęściej wybierała sie na polowanie.
Zamyśliłyśmy się przez chwilę, a potem obie wybuchliśmy płaczem. Podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem. Pamiętam te chwile gdy razem z Adah wymykałyśmy się z domu i szliśmy na polowanie. Piekne czasy. A teraz... Teraz nic już nie ma.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziała bardziej do siebie niz do mnie i otarła łzy.
-Musi...
niedziela, 11 października 2009
Nie jestem człowiekiem cz. 5
Zaczęłam myszkować, szafa, łazienka, komoda. JEST! Sto, dwieście, trzysta, czterysta, pięćset, sześćset... Trzy tysiące. No narazie wystarczy ale nie zmienia to faktu że muszę znaleźć jakąś robotę. Ssss... moja twarz. Ona... ona... puchnie! W język wbija mi się tysiące pinesek. Jestem spragniona krwi! Dobrze że nie zaczęłam jeszcze jeść własnej ręki. IDĘ DO LASU!
Zamknęłam szybko drzwi i pobiegłam do lasu. Tym razem trafiły mi się dwa wilki. Nie najadłam się. Poszłam dalej i znalazłam jakiegoś lisa i kunę. Najedzona! Wracam do domu.
Szłam powoli jak na wampira. Gdzieś tak w połowie drogi zobaczyłam chłopaka. Miał włosy w kolorze hebanu, był blady i wysoki. Zupełnie jak... wampir. Podbiegłam do niego i powiedziałam:
- Hej, jestem Charlotte. Przepraszam ale czy ty jesteś...
- Wampirem? - zapytał chłopak - tak jestem i widzę że ty również. Miło mi jestem Michael
- Mi również miło, wreszcie poznałam dobrego wampira
- A co poznałaś tych złych?
Opowiedziałam mu swoją historię. Miał bardzo tajemniczy wyraz twarzy
- Ty byłaś w Barcelonie? W siedzibie Charlesa?
- No tak!
- O ja cię dziewczyno! Niewierzę...
piątek, 9 października 2009
Nie jestem człowiekiem cz. 4
czwartek, 8 października 2009
Blood for me cz. 2
-Tak, panienko?
-Bonie...-burknęłam i szybko podbiegłam do drzwi i je zamknęłam.- Co sie stało z Adah. Teraz nikogo nie ma. Możesz mi powiedzieć.
-Miała wypadek.
- Juz mi to mówiłaś.
-A ty się już o to pytałaś! - krzyknęła zrozpaczonym głosem i zaczęła płakać.
-Em... Możesz mi powiedzieć... Ulży ci i... Eh... Musisz mi powiedzieć, bo...
-Bo co?!-przerwała mi.- Zabijesz mnie!? Prosze bardzo możesz to zrobić teraz!
-Pss... Nie tak głośno.- próbowałam ja uspokoić. Nie mogłam patrzeć jak się męczy.
-Dlaczego!? Dlaczego?! Dlaczego jej to zrobili?!
-Słucham? Coś jej zrobili?!
Olivia chyba zdała sobie sprawę, że powiedziała za dużo. Zaczęła gapic sie na swoje buty.
- No skoro tyle mi powiedziałaś możesz powiedzieć mi wszystko.
- To ONI. ONI jej to zrobili.
-Kto?
- Straszne stworzenia. ONI są źli!
- Oli powiedz mi kto to... Proszę...
-ONI powiedzieli, że ja będę następna. Wy musicie mnie bronić. ONI mają wielką moc. Twoja matka wzięła mnie pod swoją opiekę. Wy nie możecie pozwolić, żeby ONI mi coś zrobili!
Mamy bronic człowieka? Dlaczego? Przecież sami ich zabijamy. I po co Jessica ją wzięła? Dlaczego akurat my mamy ją chronić? Dlaczego mamy ja chronić? Co ona ma w sobie szczególnego?
-,,Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. -cytowała.- Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy strach przeszedł, tam nie ma nic. Jestem tylko ja."
wtorek, 6 października 2009
Blood for me cz. 1
- Bonnie! Raz, dwa na dół!- zawołała mnie moja matka- Jessica.
Znałam ten ton. Była wściekła. Wisi mi to. Specjalnie szłam wolnym, człowieczym tempem. Lubiłam ja wkurzać. Troche mi się znudziło, więc gdy doszła do schodów zeskoczyłam sobie.
-Cooo?
- Sprzątaj to, natychmiast! - Jessica wskazała na małe gówienko. - To przez tego twojego kota! Po co ty go tutaj przyprowadziłaś? Przecież wiesz, że zwierzęta nas nie lubią!
-To miała byc mała przekąska. -powiedziałam znudzonym tonem.
- Bonnie! Chcesz zabijac tego ślicznego kotka?
-Jeszcze przed chwila sie nim brzydziłaś...
- Nie nim tylko tym... tym... ta kupą! Jak chcesz to moge dac ci tabletkę.
- Nie dzięki, przejadło mi się. - powiedziałam i uśmiechnęłam sie morderczo. Nie lubiła gdy tak robiłam. - To bierzemy się do pracy. A i mam pytanko... gdzie szufelka?
- W kuchni, pod zlewem.
Poszłam do kuchni. Po co nam kuchnia? Sama nie wiem. Taka była zachcianka matki. Gdy tylko weszłam do kuchni przystanęłam i zerknęłam czy Jessica sobie poszła. Ok nie było jej tam.
- Adah! Oh... Jestes tu... CO TY ROBISZ W KUCHNI?
Kobieta sie odwróciła. To nie była moja służąca Adah, ale miała takie same włosy jak ona. Dopiero teraz poczułam jej zapach. Pachniała pieknie. Malinami. Hmm? Wampiry tak nie pachną! To człowiek! Szybko zamaskowałam zdziwienie. Matka nie zatrudniała ludzi.
-Panienka wybaczy. Jestem twoją nową służącą. Adah... Adah miała wypadek.
Zrobiłam się podejrzliwa i chyba to zobaczyła, bo zaraz dodała:
-Ja wiem o was. Adah mi wszystko powiedziała. Nie musisz tak się na mnie patrzeć. Oh... Wybacz, panienko. Nie przedstawiłam się. Nazywam sie Olivia i jestem siostrą Adah. Jak juz zauważyłaś jestem człowiekiem. I chyba jedynym tutaj.
Jak na oko to była w moim wieku. No może była o rok młodsza.
- Co się stało z Adah?
-Juz mówiłam, panienko. Miała wypadek.
-Nie mów do mnie panienko, tylko Bonnie. A co konkretnie sie jej stało?
-Miała wypadek.
-Twarda jesteś jak na człowieka. Ale to się zmieni.- powiedziałam i odsłoniłam swoje białe kły. Zasyczałam cicho.
-Bonnie, miałam siostre wampira. To na mnie nie działa jak na kazdego człowieka.
- Ale ja... -podeszłam bliżej i zaczęłam robic kółka wokół niej. Chciałam ją złamać. Adah była mi bardzo bliska i sądzę, że powinnam wiedziec co się z nią stało. - jestem czystokrwista.
-Czy mogę cos dla ciebie zrobić?
Kurcze. Tak szybko nie odpuszczę. Na razie jej daruję, ale wieczorem... Wieczorem jej nie odpuszczę.
- Posprzataj to gówno w salonie. - usmiechnęłam sie wrednie.
Tak musiało być. Nie mogę jej narazie wierzyć. Co z tego, że jest siostra Adah. Adah wierzyłam od początku, ale ona była inna... Później był dla mnie o wielle bliższa niż matka. Spędziłam z nią wiele lat, bo słuzyła nam od tad kiedy ja ja ugryzłam. Miałam wtedy 6 lat i znałam wtedy kodeks wampirów, czyli wiedziałam jak sie przemienia ludzi w mieszańców. Ugryzłam ją gdy Jessica poszła ze mną do sklepu(musimy udawać) ona weszła do budynku, a ja zostałam na dworzu. Adah miała 16 lat i bardzo lubiła dzieci. Rozmawiałam z nią i powiedziałam jej o wampirach czego nie mówiłam nikomu, ale ona przypadła mi do gustu. Śmiała się z tego, a ja byłam oburzona. Zaprowadziłam ja za sklep, pokazałam jak szybko mogę biegać, jaki mam czuły słuch i wzrok (co bardzo trudno było zrobić), ale ona wciąz nie wierzyła. Pokazałam jej kły. Śmiała się, bo myślała, że to sztuczne. Poprosiłam, żeby dała mi rękę i ugryzłam ją. Wtedy pierwszy raz skosztowałam ludzkiej krwi. Adah Spojrzała na mnie zdziwiona, ale nie wyrywała się. Wtedy Jessica wyszła ze sklepu, bo poczuła woń krwi. Ja wtedy ugryzłam sie w swoją małą dłoń i dałam possac mojej krwi Adah. Wiedziała czym to grozi bo powiedziałam jej wszystko, ale czyba chciała sie przekonać. Zaczęła ssać. Później zobaczyła nas Jessica i nawrzeszczała na mnie i przypominała mi kodeks. Zabrała nas do domu i wzięła Adah do swojego pokoju. Dziewczyna siedziałam tam 3 dni. Niepokoiłam się o nia, ale wiedziałam, że matka nigdy by nie zabiła człowieka. Nie wiem co sie tak działo i nie wiem jak dokładnie się przemienia ludzi w ,,wampy'', ale najważniejsze, że Adah wyszła z tamtąd 3 dnia jako wampir. Cieszyłam sie jak nigdy. I od tamtej chwili Adah została moja najlepsza przyjaciółką, a ja jej. Mama zatrudniła ją jako moja służąca bo ja o to uprosiłam, ale ja jej nie uważałam za służącą. Opiekowałam sie nią. W końcu byłam jej stwórczynią. Minęło 10 lat, a ona nagle znika. Jak to możliwe? Wycisne to wieczorem od tej Olivi, a teraz pójdę poszukac kotka... Mniam... Napewno będzie lepszy niż te tabletki.
Sława za wszelką cenę cz. 5
- A więc nazywasz się Alexandra Laxioix?
-Pisane przez x- uśmiechnęła się czarnowłosa.
- Co za skromność. - powiedziała dziewczyna która stała obok niej.
Wszystkie 3 wybuchnęły śmiechem.
-Dobra, koncentracja. Daria od dziś jesteś pod nasza opieką. My decydujemy w co się ubierasz i jak się malujesz.- mówiła Alexandra.
-Czyli z skarpetek do sandałów mam zrezygnować?
-JAK NAJBARDZIEJ! - powiedziały chórem fashionistki.
- I czekajcie bo nie wiem czy wystko skapnęłam. - Daria mówiła z takim zachwytem jakiego nikt nie mógł sobie wyobrazic. Własnie spełniło sie jej marzenie. Jej największe marzenie. - Julia mnie maluje, a Ola ubiera?
- Nie mów na mnie Ola! Jestem Alexis! A-L-E-X-I-S!
-Oj uspokój się, bo jeszcze dziewczyne przestraszysz.- powiedziała Julia i uśmiechnęła sie do świerzo upieczonej modelki.
- Oj, sorrki, ale nie lubię jak mówią do mnie Ola.
Były w dużym, białym pomieszczeniu. Wszędzie było duzo wieszaków z nowymi trendami. Była tez biała toaletka na której stało mnóóóóóóóóóóstwo kosmetyków.
- Hm... Czy tan pokój...
- To nasz magiczny pokój - wtraciła sie kosmetyczka- Tutaj z brzydali robimy cudy.
- Czy ja jestm brzydalem? - zapytała się Daria.
-Ty? No nie żartuj! Masz włosy jak marzenie! Naturalne? - gadała jak najeta Alex - Niech zgadnę. Tak.Nigdy jeszcze nie spotkałam sie z takimi. A te twoje oczy! Oh! Ty jestes piekna kochanie!
-Eh...- Daria poczuła jak sie rumieni. Jeszcze nik jej tak nie komplementował. Zawsze przezywali ja marchewka albo wielkolud.
Ktos zapukał do drzwi. Do pokoju weszła mama dziewczyny i jej siostrzyczka. Natalka była jak zawsze usmiechnięta. Przez chwilę szukała wzrokiem siostry, az w końcu zobaczyła ja przy toaletce. Pobiegła w jej stronę.
-Kochanie tylko się nie przewróć! - krzyknęła Grażyna. Była zestresowana i przerażona. Nie, że nie wierzyła, że jej córka nie przejdzie tylko dopiero teraz zdała sobie sprawę jak niebezpieczny zawód wybrała dla sowjej córki. ,,Modelka? Co sie kojarzy z tym słowem? - myślała matka.- Narkotyki, sex, anorexia, sex, pieniądze, sex. Czy napewno to był dobry wybór? Oh! Zostawie te myśli na poczekalni. Teraz najwazniejsze jest, żeby Daria myślała, że sie cieszę. Ale czy ja si,e naprawde cieszę? Czy ja ja oszukuję?" Potrzasnęła lekko głową, uśmchnęła się i ruszyła w stroną córki.
-Mamo! Ależ sie cieszę! - Daria szybko podbiegła do matki i mocna ja uścisnęła. - Jestem modelką!
Ketoprom cz. 6
-O! Już się obudziłaś... - powiedział Kamil- Tak pomyślałem, że będziesz głodna więc zrobiłem jajecznice. Um... Ślicznie wyglądasz z potarganymi włosami.
Dziewczyna posłała mu uśmiech i usiadła do stołu z niecierpliwością czekając na śniadanie.
-Ta da!- podał do stołu i oboje zaczęli jeść.
-Mmmm... Pyszne! - mówiła z pełną buzią- Tak sobie myslałam...- włożyła troche jedzenia do buzi- że powinnam znaleźdź sobie pracę. Nie moge ciągle siedziec u ciebie na utrzymaniu.
-Możesz. Dla mnie możesz. Ale tak, tak. Musimy poszukać ci pracy.
-MUSIMY? Pomożesz mi?
-Jasne.- powiedział, a ona cmoknęła go w policzek.
____
- Sprzataczka?
-Nie.
-Pomocniczka dentysty?
-De...dentysty? NIE!!! Zawsze bałam się dentysty i brzydziłam jego okropną robotą.
-Hm... To może... Kucharka, nie... Hm...- Kamil przekręcił stronę gazety- To może będziesz rozdawać reklamy?
-Reklamy? W październik? Na dworzu? Brrrr.... Juz mi sie robi zimno. Odpada.- powiedziała Baska i właczyła następna strone internetową dla bezrobotnych w poszukiwaniu pracy- Ty... Kamil patrz! Kelnerka! Nisko płatna robota, ale jak narazie może być.
-Dlaczego ja na to nie wpadłem?- zapytał sie jej i pocałował ją w usta.
Spojrzał na zegarek. Była 13.53 .
-Oj! Już ta godzina! Musze lecieć do pracy. Pa. - pocałował ja w policzek i wypruł jak strzała.
Zaraz potem basia usłyszała jak otwieraja i zamykaja sie drzwi wejściowe.
- To zostałam sama. - powiedziała do siebie i wyjęła z torby zielony zeszyt w kolorowe kwiatki.
Zaczęła rysować. Basia odkąd pamietała projektowała ubrania. To była jej pasja. Zawsze gdy się nudziła lub była wściekła na ciotke brała sie za rysowanie. Musiała przyznać, że nieźle jej to szło.
-Eh... Jutro o 15 ide do tej pracy... Może mnie zatrudnią...