wtorek, 29 grudnia 2009

Lodówka-najlepszy Przyjaciel cz.1

Był piątek. Właśnie wróciłam z tej beznadziejnej szkoły. Czy ktoś mi może wytłumaczyć po co w szkole uczą wf-u? Przecież przysiady mi się do niczego w życiu nie przydadzą. Ani fikołki na ocenę. Zrzuciłam plecak i pobiegłam do lodówki. Uwielbiałam jeść. Jedzenie uleczało wszystkie moje rany. Może nie ważyłam tyle ile moje rówieśniczki ale jedzenie mi pomagało zapomnieć o wszystkim. Dlatego lodówka była moim najlepszym przyjacielem. W szkole był dzisiaj sprawdzian z matmy. Będzie trója jak nic. Wyjęłam z lodówki kotlety. Pomyślałam że będą najlepsze na utopienie tego smutku. Usmażyłam je i zjadłam. Szkoda że było ich tylko 6. Nie najadłam się. Wzięłam chleb i zrobiłam sobie cztery kanapki z boczkiem. Popiłam herbatą, posłodzoną pięcioma łyżeczkami cukru. Uwielbiałam cukier. Był moją białą rozkoszą, moim białym śniegiem o każdej porze roku. Usiadłam przed telewizorem. Leciał "Rozmiar w dół" na TVN Style. Pomyślałam "Ci ludzie nie potrafią zachować umiaru". Byłam przekonana że ja potrafię. Oglądając stwierdziłam że muszę coś pochrupać. Wyjęłam z szafki chipsy. Wchłonęłam je po 15 minutach. Nabrałam chęci na czerwoną oranżadę a więc wstałam i napiłam się trzy szklanki tego przepysznego napoju. Zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Myślałam że to przez tą szkołę. Do czasu...

Silia- Przybysz z Czarnej Ziemi

Wylegiwałam się przy jeziorku w postaci lwa. Dzień był upalny. Rozważałam czy wskoczyć do jeziorka i się trochę orzeźwić, lecz nagle coś za mną ryknęło. I wtedy zaczęłam się przemieniać. Poczułam, że moje ciało samo się rusza, a raczej zniekształca. Przemiana w takim momencie! Z kończynami człowieka i lwią głową wskoczyłam do wody i schowałam się za wielkim kamieniem. Gdy skoczyłam narobiłam trochę hałasu, ale teraz przynajmniej obcy mnie nie widział. Niestety w postaci ,,niby” człowieczej zachowywałam się głośniej, szybciej się męczyłam i łatwo było odczuć moje emocje, co oznaczało, że serce waliło mi jak młotem, a oddech stał sie o wiele szybszy.  Próbowałam sie pohamować, ale nic z tego. Nagle coś wskoczyło do wody przed samym czubkiem mojego nosa. Krzyknęłam.
-Aaaaa! - krzyczał obcy. - Człowiek, człowiek, człoo... nie człowiek. Zmutowany człowiek, zmutowany człowiek!
To był lew. A raczej lwiątko. Zaskoczyło mnie to i zrobiłam wytrzeszcza.
-Emm? Skąd jesteś? - zapytałam się.
-Nie rozmawiam z dziwakami. - zadzierał nosa młody lew.
-Nie to nie. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale i tak mam to w ogonie.
-To ty masz ogon?
-Nie, mam dziób. - powiedziałam z sarkazmem -Weź się człowieku, o rany ty nie człowiek... To tak... Weź się lwie zastanów zanim coś powiesz. Ja lwicą jestem, hello!
-Nie wyglądasz. Dobra, ide se. Bye, bye maskaro. Ja zbieram manatki i idę do matki.
-Do matki? Kto jest twoją matką? Jak się w ogóle nazywasz?
-Jestem Ma... O kurcze co ci sie robi z uchem?
Znowu przemiana. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam znużoną minę. Chwile później wyglądałam juz jak lwica.
-O rany! Ona nie kłamała! - maluch wyszedł na brzeg, a ja za nim – Juz ci wierzę. Ja nazywam się Martis. Pochodzę z czarnej ziemi.
-Uuu, kolego. Gdzie twoja mama?
-A polazła gdzieś. ;D
-A ty juz nie musisz iśc przypadkiem  do domu?
-Nie pójde dopóki nie powiedz mi jak to robisz i co ci się stało i jak się nazywasz i ...
-No dobra, dobra. Ale jutro. Spotkajmy się w tym samym miejscu.
Martis podskoczył z radości.
-To ja lecę, ziomalko! Jestes spoko! - krzyknął i pobiegł w stronę czarnej ziemi.
-Do zobaczenia jutro! - wrzasnęłam za nim i uśmiechnęłam się w duchu.
,,Miły dzieciak” - pomyślałam.

niedziela, 20 grudnia 2009

Sila - Prolog

Prolog

Nazywam się Silia. Nie jestem lwem, nie jestem człowiekiem. Gdy miałam rok i pół uciekłam z laboratorium. Robili tam na mnie przeróżne eksperymenty. Pamiętam, że kiedyś byłam czysto krwistą lwicą. Ale to było kiedyś. Teraz naukowcy zrobili ze mnie coś strasznego. Poprzez operację połączyli moje DNA z DNA człowieka. Przez to czasami zmieniam się w coś, na kształt kobiety. Uszy, twarz i ciało mi się zniekształca. Jak na razie nad tym nie panuję i przemieniam się zawsze w sytuacji niezbyt do tego pasującej. Cały czas próbuję zmieniać się na ,,życzenie", ale mi to za bardzo nie wychodzi. W prawdzie robię postępy, ale niezbyt wielkie, przemieniam tylko jedną część ciała, np. uszy. Teraz mam 2 lata. Nie pamiętam moich rodziców. W hierarchii chciałabym być... nieważne kim. Ważne żeby w ogóle przyjęli mnie do stada. Bardzo lubię skakać z wysokich wysokości. Czasami wydaje mi się nawet, że latam.
 
Copyright MOJE OPOWIADANIA 2009. Powered by Blogger.Designed by Ezwpthemes .
Converted To Blogger Template by Anshul .
This template is brought to you by : allblogtools.com | Blogger Templates